Szczerze? Nie mam pojęcia jak wiele razy jeszcze będę wszystko usuwać i tworzyć od nowa.
Za każdym razem, jaka tematyka by to nie była, wykruszam się, a mój słomiany zapał wszystko niszczy.
No dobra, nie tylko słomiany zapał, bo na to też ma wpływ kilka innych rzeczy, jak na przykład brak czasu. Należę do tego wąskiego grona osób, które nienawidzą dorosłości, bo ona wiecznie w czymś ogranicza.
Co mi po legalnym alkoholu, prawie jazdy czy innych pierdołach dozwolonych po osiemnastym roku życia, jeśli cała ta dorosłość zabiera nam czas? Co jakiś czas mam olśnienie typu: chciałabym wrócić do szkoły średniej. Zdałam sobie niedawno sprawę, że minęły już cztery lata jak skończyłam technikum. Czy do czegoś doszłam w życiu? Teoretycznie. Praktycznie? No niby też, ale szczyt moich marzeń i osiągnięć to, to nie jest.
Od momentu ukończenia szkoły co prawda spełniłam kilka ze swoich... nazwijmy je "marzeń", czy raczej rzeczy do zrobienia przed śmiercią, ale mimo wszystko nie czuję jakiejś wielkiej satysfakcji.
Pomijam oczywiście rzeczy w sferze emocjonalnej, bo to co działo się w ostatnich... no prawie, że 365 dniach, to istne nieporozumienie.